Wydawać by się mogło, że strona nie zawierająca obserwatorów lub fanów jest bardziej profesjonalna. Możliwe, że niektórzy z nas tkwią w takim przekonaniu. Nie cierpimy wtedy z powodu niskiej liczy obserwatorów, nie musimy z nikim rywalizować, nie porównujemy się do innych. Tylko, że jest jeden poważny problem. W jaki sposób pokażemy naszym potencjalnym czytelnikom, że na blogu właśnie pojawił się nowy post? Blogerzy prowadzą fanpage i na nich publikują nowe wpisy. A co jeśli nie chcemy "polajkować" strony i ujawnić się pod prawdziwymi danymi? No właśnie... Wtedy mamy opcję zapisania się do newslettera jeśli takowy jest na stronie - nasze dane będzie widział tylko admin danej strony/bloga. Mamy też opcję dołączenia do obserwatorów pod warunkiem, że posiadamy konto mailowe gmail. Z doświadczenia widzę, że ilość obserwatorów nie przekłada się na ilość wejść na bloga czy też liczbę unikalnych użytkowników odwiedzających naszą stronę. Mimo tego, pozwala nam to w szybki sposób odwiedzić dane blogi, bo mamy je na liście czytelniczej po zalogowaniu się na konto gmail i przejściu w zakładkę blogger.